Kiedy docieracie pod mury Halanos, okazuje się, że dotarliście tu w samą porę. Miasto jest oblężone! Wokół jego murów zgromadzili się wrogowie, a kilku z nich za pomocą prowizorycznego tarana z pnia drzewa, próbuje wyważyć bramę. W dodatku w jego szeregach są nie tylko zwykli ludzie. Jest tu kilku ghuli, które nerwowo przebierają łapami i pomlaskują, nie mogąc doczekać się chwili, kiedy zatopią swe kły w ciałach mieszkańców Halanos. Atakiem dowodzi mężczyzna w czarnej szacie -co prawda, jak wcześniej zauważył Beloq, nie szata czyni czarnoksiężnika, ale ten tutaj chyba jednak jest mrocznym magiem. Bez przerwy odczytuje on jakieś inkantacje w obcym języku, z księgi którą trzyma w dłoniach. Zapewne rzuca jakieś złowrgoie zaklęcie. Nie możesz na to pozwolić - występujesz przed szereg i atakujesz maga. Przebijasz jego pierś mieczem, jednocześnie wytrącając z dłoni księgę. Twoi towarzysze natychmiast dołączają do walki.
Zaskoczenie i śmierć wrogiego dowódcy sprawiają, że w szeregach wroga panuje chaos. Twoi paladyni bez litości zabijają sługi Ciemności, w dodatku obrońcy miasta wspierają was miotając w stronę wroga strzały i pociski z murów Halanos. Po chwili bitwa jest zakończona. Przy niewielkich stratach, wycięliście w pień tych, którzy chcieli zdobyć Halanos.
Bramy miasta się otwierają i wychodzi z nich kilkunastu mieszczan, wiwatując głośno na cześć swoich wybawców. Po chwili zbliżają się do paladynów na odległość kilku kroków. - Panie, musimy porozmawiać. - zwraca się do ciebie mężczyzna o sumiastych, nieco posiwiałych wąsach, ubrany w mundur kapitana straży miejskiej.