- Zatem tak to chcesz rozegrać? Dobrze, niech zwycięży siła i moc! - krzyczy Abrakant. Wyciąga rękę i zaczyna miotać w twoim kierunku wiązki błyskawic - ale błyskawicznie je blokujesz magiczną osłoną. Abrakant macha dłonią, w której znikąd pojawia się jaskrawo czerwony miecz. Atakuje cię. Pojedynek trwa długo. Cały czas obserwują was potwory i ludzie, czekając, aż walka wyłoni nowego władcę. Jednak wasze zdolności są wyrównane. Po jakimś czasie obaj jesteście już poranieni, krew cieknie z licznych ran. Tracicie siły i ledwo stoicie na nogach, ale wciąż zaciekle walczycie. W końcu Abrakant robi śmiertelny błąd i przepuszcza twoje ostrze, tak, że wbijasz je w jego gardło. Mag wydaje rozpaczliwy skrzek. Coś niesamowitego się z nim dzieje. Zaczyna się rozkładać w przyspieszonym tempie - skóra gnije i odchodzi od kości, które po chwili zmieniają się w proch. Po kilku sekundach po czarodzieju zostają jedynie szaty - i ohydny smród.

W końcu możesz się założyć koronę. Kiedy z cesarskim diademem na głowie, ostatkiem sił siadasz na dużym kamieniu - prowizorycznym ,,tronie" cała armia wiwatuje na twoją cześć.

Niestety, twoje rany są zbyt ciężkie... Najważniejsze jest jednak to, że umierasz jako władca. Umierasz, jako zwycięzca.